piątek, 2 maja 2014

Is that happiness in the air?

Dobra Misiaki, na początek wyjaśnienie dlaczego nie piszę. Nie, nie dlatego, że nie mam czasu, bo akurat tego to mam od groma. Nie piszę, bo życie tutaj nie jest takie fascynujące (możliwe, że JESZCZE NIE :D) żeby opisywać jak to wspaniale każdy dzień mija – tak M, teraz rozumiem o co ci chodziło haha. To nie jest tak, że siedzę cały dzień na dupsku przed TV i dbam o to, żeby moja waga wzrosła :P Generalnie mój dzień wygląda bardzo prosto, rano wstaje o 6:40 zwożę dziewczyny do szkoły, wracam ok. 9 jem śniadanie, posprzątam w kuchni, wstawię zmywarkę (lub opróżnię), czasem wstawię pranie i oto mam czas dla siebie – przeważnie jest to ok. godziny 10. Wtedy albo wsiadam w auto i jadę do centrum, chodzę po sklepach, niekoniecznie coś kupując, robię małe zakupy do hostowej lodówki, idę posiedzieć na plaży lub zostaje w domu i siedzę z psami na ogrodzie(kocham te dwa stworzenia <3).
Jeden mały piesek.

Drugi mały piesek.

Kawałek plaży <3
Drugi kawałek plaży :)


Przeważnie o 1 włączam TV i oglądam maraton Seksu w wielkim mieście, jem obiad a potem jadę po dziewczyny. Wracamy do domu i albo rozmawiamy, albo one oglądają swoje seriale na laptopach (aktualnie jest sezon Mam-obsesje-na-punkcie-Doktora-Who, ja się nie dam w to wciągnąć!) Ok. godziny 5 zaczynam robić diner, o 6 wracają hości i ja mam wolne, ale przeważnie zostaję z nimi w kuchnio-jadalnio-salonie i rozmawiamy, siedzimy na kompach lub oglądamy TV. Czasem wychodzę spotkać się z A. to moja „big sister” i jednocześnie bardzo fajna i zakręcona Niemka, którą bardzo lubię! (wiem, że większość z was pewnie nie ma pojęcia co to „big sister”, w sumie nie wiem czy już tu o tym nie wspomniałam, ale co tam. Jest to osoba, która ma pokazać ci okolicę i pomóc ci w znalezieniu koleżanek, au pairka z twojego clustera. Z tego co wiem to takie coś mamy w naszym clusterze i u D. też coś takiego jest). 
Weekendy mam wolne, a jako, że nie mam jeszcze 21lat nie chodzę na imprezy. Nie zamierzam robić sobie fake id, bo za 3 miesiące będę mieć 21urodziny i wiem, że do tego czasu jakoś przeboleje na piątkowym Starbucksie, kinie czy szwendaniu się po Mall :) Sobota i niedziela to dla mnie dni, kiedy mogę pozwolić sobie na wycieczkę do NYC. Jestem tu niecałe 3 tygodnie, dwa pełne weekendy już spędziłam na amerykańskiej ziemi – pierwszy był z poprzednią au pair i święta, o czym już pisałam.  Drugi już byłam „sama” – bez E. W sobotę zostałam w domu, bo hości wspomnieli, że gdzieś mamy jechać, ale na końcu nie pojechaliśmy haha, hostka zrobiła na kolacje hamburgery a później oglądaliśmy razem film, było miło. Na niedziele miałam zaplanowany wyjazd do NYC. Miałam się spotkać z J. ale ona nie mogła przyjechać (co rozumiem i Ci wybaczę.może.kiedyś :* :D)więc stwierdziłam, że mimo wszystko pojadę i pochodzę po Manhattanie choćby sama. UWAGA TUTAJ POJAWIA SIĘ BARDZO WAŻNA POSTAĆ (wiem, że o to ci chodziło w komentarzu pod ostatnia moją notką! Plus o coś, co będzie na końcu haha). Wtedy właśnie napisała do mnie M. mówiąc, że kończy szkołę i że może do mnie dołączyć. Zgodziłam się zwłaszcza dlatego, że proponowała wypad na Greenpoint, małe polskie zakupy i polski obiad. Dla mnie rewelka bo mimo, że jestem tutaj tak krótko to przez święta wielkanocne moja rodzinka i znajomi zadbali o to, żebym zatęskniła za domowym jedzonkiem – miałam mega ochotę na bigos! Spotkałyśmy się na Penn Station (gdzie doszłam sama z Grand Central ^^) i po wprowadzeniu mnie w życie w Subway’u ruszyłyśmy na Brooklyn. Marta obkupiła się w „biedronce” na maxa, ja kupiłam tylko dżemik i sok. Poszłyśmy później coś zjeść, ja wiadomo – bigos haha. Widać od razu różnicę w traktowaniu klienta przez polską obsługę, a tą amerykańską, chociaż możliwe, że dla nas panie nie były super przyjazne bo wiedziały, że polki, ale nie zauważyłam, żeby dla amerykanów były lepsze. Później M. musiała wracać do domu, więc rozstałyśmy się w połowie drogi i ruszyłam dalej oglądać NYC. Przeszłam się przez Union Square, szłam przez Brodway aż do Times Square, a potem do Grand Cetral gdzie wsiadłam do złego pociągu ale na szczęście zanim ruszył zdążyłam się zorientować, że coś jest nie tak ;) Ludzi oczywiście pełno wszędzie, ale było to miłe uczucie, bo mimo, że byłam sama to jednak nie całkiem.  Union Square jest świetny, uliczni grajkowie, ludzie, stoiska z obrazami i zdjęciami i biegające pod nogami wiewiórki. Do tego słońce i ciepełko – dla mnie bomba! Na Times Square byłam już drugi raz (poprzednio z wycieczką z Orientation), tym razem za dnia. Powiem wam, że dla mnie bez różnicy, to miejsce ma w sobie „to coś” o każdej porze dnia i nocy! Zwłaszcza, że ciągle jest pełne ludzi, a nawet postaci z filmów i bajek.  Niedziela udana i to bardzo, oby każdy wypad do NYC był taki pozytywny :)


Widoczek z pociągu ^^

Zaraz wysiadka!

Bilecik, ahh ci Amerykanie, serduszka wszędzie haha

Grand Central, ummm <3

O ile dobrze pamiętam to to było na Madison Square Garden, taki tam Empire State Building

BIGOSSSS ! :D

Z Martą, najlepsze selfie z Prince Polo! :D
Union Square

Union Square again
Wiewióra na Union Square


Times Square za dnia!

A to już śniadanko z dżemikiem :D


Drugim powodem dla którego nie piszę jest mój okropny komputer. Wzięłam ze sobą z Polski starego notebooka i to był większy błąd niż jakbym wzięła swojego laptopa, który też już się nadawał na śmietnik. Tutaj mam Windowsa XP, każda strona otwiera się z opóźnieniem, blogspot się zacina i nie mogę w ogóle wejść w panel dodawania notki (nie pytajcie jak dodaje notki, bo jest to bardzo skomplikowane haha mam nadzieje, że mi się uda zdjęcia wrzucić!). Kontakt ze światem mam dzięki mojemu kochanemu smartfonowi i połączeniu WIFI w domu. Ubolewam, że nie mogę wrzucić do mojego tel amerykańskiej karty, żeby to z niego korzystać przez ten rok. Od hostów dostałam tel, ma WIFI i jest to też smartfon, nie narzekam bo widziałam jakie telefony dostają inne dziewczyny, ale to jednak nie moje kochane cudeńko! Także zbieram już pieniążki i myślę o kupnie nowego laptopa tutaj, ale na to jeszcze troszkę muszę poczekać (BTW mam dylemat pomiędzy Sony Vaio a Macbook Air, u Appla zniechęca mnie większa cena no i zupełnie inny system. Ale to jednak Apple… Muszę to porządnie przemyśleć).
Dobra, właśnie ściągnęłam Google Chrome i mój laptop zaczął ze mną współpracować! <3

Usprawiedliwiłam się i napisałam mniej więcej jak wygląda moje życie tutaj. Relacje z hostami są spoko, gdybym tylko umiała lepiej gadać po angielsku to byłoby już zupełnie wesoło! Z dziewczynami też dobrze, czasem w aucie jest cisza, czasem gadamy, a czasem śpiewamy piosenki – ekstra :D Na diner przeważnie hostka mi pisze i zostawia przepis, co mam zrobić. Wczoraj się porządziłam trochę bo jak dziewczyny usłyszały, że mam zrobić „kielbasa, corn and beans” to zaczęły protestować. Zaczęłam z nimi gadkę na temat co by chciały („I don’t know” albo „Cesar salad!” którą mogłyby jeść codziennie haha) lub co lubią. Ostatecznie doszłyśmy do porozumienia, że Nadia zrobi Spaghetti Bolońskie. Pojechałam do sklepu i kupiłam to co uważałam za potrzebne, bo szczerze gotowanie tutaj na innych składnikach nie jest łatwe… Ale dałam rade! Dziewczynom smakowało a host był ZDZIWIONY jak ja sama zrobiłam sos – myślał, że użyję gotowca ze słoika. Ahhh, Amerykanie… (przy okazji host powiedział dziewczynom, że mają szczęście, że jestem z nimi bo umiem PRAWDZIWIE gotować haha)

O szkole nie będę jeszcze pisać, bo to za dużo by mi zajęło a ta notka i tak już jest meeegaaa długa (sorry za przynudzanie). Modlę się, żeby dodało mi się to wszystko i żeby zdjęcia też weszły..

Spytacie pewnie czemu nie użyję kompa hostów, nie chcę się logować u nich na swoje konta, poza tym oni nie wiedzą, że mam bloga – nie pytali, nie mówiłam.

Oh i była u mnie lcc, przemega babka :) Pogadaliśmy wszyscy z nią, zostawiła mi paczuszkę, dała numer - w każdej sytuacji mogę się z nią kontaktować - i zaprosiła na cotygodniowe spotkania w Starbucksie.



Staram się śledzić wszystkie śledzone blogi i raczej jestem na bieżąco, ale powiem szczerze – rzadko komentuje! Spróbuje się poprawić, ale nie obiecuje :)

Pojęcia nie mam co się na forum dzieje! Może dzisiaj tam zajrzę.

Buziaki!

N.

14 komentarzy:

  1. Na forum nudaaaa, wszystkie wyjechałyście :( Super się rozkręcasz :) Powodzenia dalej <3

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. spokojnie, Ty niedługo też wyjedziesz i będziesz mogła tak pisać.

      A Tobie dalej powodzenia, Nadia :D

      Usuń
    2. Na każdego przyjdzie pora, a ja za wszystkie przyszłe au pairki trzymam mocno kciukasy! <3

      Usuń
    3. Jakie forum? Gdzie?

      Usuń
    4. http://www.forumaupair.pl/

      dział USA

      Usuń
  2. Stara musisz mi koniecznie powiedzieć,co to za plaża gdzie jeździsz? Ja własnie chcę się jutro wybrać na plażę,ale jeszcze nie ogarnęłam gdzie są jakieś godne uwagi hahah ;D

    OdpowiedzUsuń
  3. forum to umiera...:P chyba przez to, ze grupa na fejsie żyje :) hehe
    Pozdrowionka dla Ciebie!! :*

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Ah no tak, wszystko się na fejsa przeniosło. Czyli jestem na bieżąco! ^^

      Usuń
  4. Ja mialam Sonego Vaio, a potem zmienilam na MacBooka Air i nie ma nawet porownania. Macboook to najlepsze cudenko jakie mialam w rekach, system inny, ale szybko sie idzie przyzywczaic, naprawde warto wydac troszke wiecej i miec mega porzadnego laptopa

    OdpowiedzUsuń
  5. ojezujezujezu :-) Niesamowicie fajnie było Cię w końcu poznać i cieszę się, że udało mi się pokazać Ci choć troszkę NYC ... ale widzę, że sama sobie też świetnie poradziłaś.
    Hej, do nastepnego misiaku? :>

    OdpowiedzUsuń
  6. hej:) powiedz mi czy Ty DS2019 podpisywalas dopiero w ambasadzie/konsulacie??

    OdpowiedzUsuń
  7. Nie kupuj żadnego Sonego tfu tfu! Ja miałam go brać, albo podkusił mnie Asus, miesiąc później kolega kupił Vaio i od tego momentu narzeka gorzej niż kobieta potrafi!
    Buzi z Polandii :*

    OdpowiedzUsuń
  8. Może niedługo spotkamy się na kawie na manhattanie!

    PS Błagam usuń weryfikacje obrazkową! It's driving me crazy!

    OdpowiedzUsuń