poniedziałek, 19 maja 2014

Au Pair Disco Cruise

Nie chciałam pisać notki dzisiaj, ale mam tyle zdjęć, że jednak stwierdziłam to upublicznić :P

Moje obie host dziewczyny mają zakładany aparat ortodontyczny (tfu tfu czy jakoś tak), jedna miała w piątek, druga ma dzisiaj. Nie pytajcie mnie proszę o cenę tego "cudeńka" ani inne rzeczy, bo jedyne co wiem, to, że jest to irytujące i trochę boli, no i L. nie mogła poradzić sobie w piątek z jedzeniem makaronu... A J. jak się dowiedziała, że nie będzie mogła jeść jej ulubionego Quesadillas i pizzy to... No cóż, załamała się.

W piątek też przyjechała w odwiedziny A., ich pierwsza niania, która zajmowała się dziewczynami przez 8 lat, kiedy jeszcze mieszkali w Waszyngtonie. Strasznie miła, śmieszna i energiczna kobieta (młoda bardzo), ale mimo wszystko nie czułam się swojo spędzając z nimi kolację (oczywiście ubłagana przez J. "ostatnia" pizza haha), więc najszybciej jak mogłam, zmyłam się do swojego pokoju i dałam im trochę od siebie odpocząć ;) Nie zamierzam wam tu się żalić na moje stosunki z Host Rodziną, bo nie są złe, jednak (jeszcze) nie są takie, jakbym chciała. Pracujemy nad tym cały czas, a ja staram się zwalczać swoją blokadę mówienia do nich...

W sobotę spędziłam czas w domu i poszłam trochę połazić po mieście i zobaczyć co mają w sklepach, a nie w Mall. Kupiłam mapę stanów, którą chcę powiesić na ścianie i zaznaczać miejsca w których byłam <3 Dwa stany już mam (no w sumie trzy, ale Nowego Jorku nie liczę, stwierdziłam, że doliczę to jeśli odwiedzę jakieś inne miejsce niż NYC - dziwne wiem haha). Wieczorem miałyśmy się wybrać na Au Pair Disco Cruise organizowane przez CC dla au pairek i ich przyjaciół. W zamyśle miała być świetna impreza z dodatkowymi widokami na Manhattan. Domi stwierdziła, że ona chce jechać samochodem tam, więc zabrałam się z nią. Wycieczka do NYC autem - checked. Nie powiem, bo było to trochę stresujące, zwłaszcza kiedy stałyśmy w korku a Marta pisała nam smsy, że zaraz statek odpływa haha. Ale przejechałyśmy Manhattan, SAME, AUTEM! Nie każda au pair odważyłaby się na coś takiego (Domi Król  :D) W końcu udało nam się dojechać, dostać nasze bilety i w końcu wejść na statek!


Było mega dużo ludzi, au pairek, ich koleżanek, kolegów a nawet chłopaków. Każdy kto był "over 21" po okazaniu ID dostawał specjalną opaskę, dzięki której mógł kupić w barze alkohol (bardzo drogi alkohol, jednak nie przeszkadzało to niektórym spić się jak... no wiecie).

Pojęcia nie mam skąd to zdjęcie się znalazło w moim tel, ale jest opaska! :D
Statek wypłynął, myślę, że zrobiliśmy "podkowę", bo płynęliśmy trasą Manhattan-Statua Wolności-Brooklyn-Most Brooklyński-Manhattan-Most Brooklyński-Brooklyn-Statua Wolności-Manhattan
Widoki...NIEZIEMSKIE! Widzieliśmy wszystko za dnia, podczas zachodu słońca i w nocy <3 Kolejna rzecz do odhaczenia na mojej liście :) DJ grał muzykę, puścił nawet "Patry in the USA" Miley, co dało jakiś taki specjalny klimat zwłaszcza na początku rejsu. Niektórzy się bawili, niektórzy robili zdjęcia, inni rozmawiali, ktoś jadł, ktoś pił... Każdy robił co chciał ;) Powiem szczerze, że nie oczekiwałam jakiejś mega fajnej imprezy dlatego też nie rozczarowałam się tym, co tam się działo. Zrobiłam mnóstwo pięknych zdjęć i jestem zadowolona! :D Co nie zmienia faktu, że jednak gdybym nie była tak oczarowana widokami może poszłabym korzystać z imprezy ;)

Po rejsie chciałyśmy z M., D., i A. znaleźć Starbucks i napić się kawy, ale jak na złość żadnego po drodze nie było (REALLY?!), a jak w końcu znalazłyśmy to był już zamknięty ;) Rozstałyśmy się i razem z D. wróciłyśmy do jej auta i w drogę powrotną do naszego CT.

Fotka z auta! :D

W drodze na przystań
Manhattan


Dwie turystki haha, trochę wiało!


Jakiś artysta się we mnie obudził, taka łódeczka
Malutka Ona ;)

Świetne jakościowo selfie przy Statule, jak widać nie tylko my to robiłyśmy :)

And again
Brooklyn

Brooklyn Bridge

Kolejne selfie, tym razem z Manhattanem





Kolacja w drodze do domu.

W niedzielę od rana siedziałam z dziewczynami i A. i robiłyśmy lekcje i projekt na francuski. Później spotkałam się z moja A., pojechałyśmy do Michaels (o rany jak ktoś prowadzi pamiętnik-dziennik to jest to raj dla niego!!!), wybrałyśmy po kilka rodziajów STICKERS do naszych "kalendarzy", a potem na lunch do sushi baru. Jedzenie przepyszne! I najlepsze, że w porze lunchu (czyli do godziny 4 albo 5pm) płacisz tylko 15$ i możesz jeść ile chcesz! Wszystko jest podane na tak jakby szwedzkim stole, idziesz wybierasz i się zajadasz <3 możesz nawet wybrać sobie makaron i dodatki do niego i ci to wszystko ładnie usmażą. BOSKIE miejsce i wiem, że będę tam chodzić częściej :D Później pojechałyśmy do A. i bawiłyśmy się z naszymi kalendarzami.

W Michaels, time to partyyy !


Wycinanki, przyklejanki, radocha i obolała dupka :P



Buziaczki!
N.

5 komentarzy:

  1. Ej skąd ta impreza? Z APIA? Kurcze że mnie to ominęło! No ale już niedługo!

    OdpowiedzUsuń
  2. Nie, nie. Impreza organizowana przez CC, ale au pairki mogły zaprosić swoje koleżanki au pairki z innych agencji a nawet znajomych poza au pair :) świetna sprawa!

    OdpowiedzUsuń
  3. a czy kosmetyki trzeba miec w specjalnym przezroczystym woreczku w bagazu podrecznym?? :)

    OdpowiedzUsuń
  4. haha, 'jak boga kocham, po drodze mijałam 10000 starbucksów' :P

    fajnie było i muszę przyznać, ze za szybko to minęło.
    Z tego miejsca pragnę pogratulować umiejętności drajwerskich Domi :D

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Nie bedę ujawniac, kogo to słowa przytoczylas haha :D Taa, Domi mistrz kierownicy <3 (az jej zazdroszcze tego tytulu!! :P )

      Usuń